UKRYTY SMOK I PRZYCZAJONA? PANDA
Po wydostaniu się z tuneli metra najlepiej jest wypatrywać ogromnych kolorowych bram, przez które wchodzi się na teren dzielnicy. Wyraźnie odznaczają się od stonowanego, bardziej ?japońskiego? w duchu otoczenia, więc nie powinno być to trudne. Tuż za bramą przyjezdni wpadają w dosłownie inny świat ? feeria barw (z przewagą czerwieni i złota), wszechobecne wizerunki smoków, zapach pysznego jedzenia i? PANDY!
Tak, jeżeli jesteście fanami tych misiów ? leniuchów, znaleźliście się we właściwym miejscu i czasie! Ogromna popularność pand (uznawanych za zwierzęta wyjątkowo kawaii- słodkie) sprawiła, że Chińczycy zapragnęli uczynić z nich prawdziwy symbol swojego kraju. Nie zdziwcie się więc, jeżeli w licznych sklepach odnajdziecie pandzie ubrania, breloczki, słodycze, napoje, talerze, notesy, pudełka na drugie śniadanie? a to tylko początek listy! Naprawdę, ciężko jest nie wydać tu ostatnich oszczędności!
Nawet Hello Kitty zamieniła się w pandę! (fot. Julita Nyga)
Jedna z bram prowadzących do chińskiej dzielnicy (fot. Julita Nyga)
UCZTA NIE TYLKO DLA OKA
Jeżeli natomiast zamiast podziwiać pandy wolelibyście zjeść coś dobrego ? nie martwcie się. Każdy lokal, który nie jest tutaj sklepem z pamiątkami, jest z pewnością restauracją! Kaczka po pekińsku, pierożki gyoza, zupa wan-tan? Ogromny wybór sprawia, że ciężko zdecydować się na jedno danie, ale nie martwcie się ? czegokolwiek byście nie spróbowali, z pewnością będzie pyszne! Nie można też zapomnieć o spałaszowaniu przynajmniej jednego nikumana (jap. ???) ? rodzaju pierożka-pyzy nadziewanej mięsem. Można je tu dostać na wielu ulicznych straganach (pyzy w kształcie pand także występują :D).
Dzielnicę oczywiście zamieszkują głównie Chińczycy, którzy (choć na szczęście mówią po japońsku, co jest ważne jeśli nie jesteś geniuszem zdolnym opanować na raz dwa azjatyckie języki :D) są zdecydowanie mniej powściągliwi i głośniejsi niż ich ?wyspiarscy? sąsiedzi. Radosny gwar ich rozmów miesza się z atmosferą okolicy, na chwilę przenosząc nas w krajobraz rodem z Pekinu czy Szanghaju. Jeżeli więc chcielibyście przekonać się o tym na własnej skórze ? zapraszam do Yokohamy!
A który smak PANDA-MANA Ty wybierasz? (fot. Julita Nyga)