W tym kraju możemy znaleźć ślady dawnego stylu życia (i stołowania się), chociażby udając się wieczorem (to ważne, gdyż za dnia niczego nie znajdziemy) na brzeg rzeki Naka, płynącej przez największe miasto na Ky?sh?, Fukuokę i zasiadając w jednym ze stojących tam yatai.
Yatai w Fukuoce tuż po otwarciu (fot. Julita Nyga)
Yatai (jap. ?? ? znaki te oznaczają dosłownie dach i stół/platformę, co wiernie oddaje ideę tych straganów) to małe, mobilne (gdyż wyposażone w kółka) stoiska z jedzeniem, oferujące swoim klientom możliwość przekąszenia czegoś na stojąco lub siedząco, przy wąskiej ladzie, wprost naprzeciw sprzedawcy. Choć pierwsze zapiski na ich temat pochodzą z okresu Edo (1603r. ? 1868r.), w wielu miejscach do dziś są naturalnym elementem miejskiego krajobrazu. Oferują głównie r?men (czyli, jak zapewne wiecie, japoński makaron z różnymi dodatkami), yakiniku (mięsne szaszłyki) i ?den (grzyby, jajka i przeróżne placuszki z pasty rybnej, gotowane w bulionie). Menu zwykle wypisane jest na tabliczce, jednak w razie niemożności przeczytania japońskiego zapisu (co w przypadku nazw dań zdarza się i po kilku latach nauki języka) wystarczy pokazać sprzedawcy, na co mamy ochotę, gdyż wszystkie składniki zazwyczaj wyłożone są na ladzie straganu.
Przy jednym stoisku zazwyczaj może zasiąść jedynie kilka osób i ? jak czytamy w przewodniku po Fukuoce ? wesołe rozmowy między przypadkowymi sąsiadami stanowią jedną z atrakcji wieczoru w yatai. A klientela straganów bywa różnorodna ? od coraz tłumniej zjawiających się turystów (w końcu yatai to niemała atrakcja dla obcokrajowców), przez wracających z pracy salarymanów w garniturach, aż po lokalną społeczność, dobrze znającą się z właścicielami stoisk. Wieczorem potrafi się tutaj zrobić naprawdę głośno!
?den, w którym zasmakowała autorka tekstu (fot. Julita Nyga)
Ceny w yatai nie są może ? zapewne z powodu popularności wśród ?bogatych turystów? - najniższe (za jeden szaszłyk zapłacimy tu nawet 200 ? 300 jenów, podczas gdy w zwykłym barze ? około 150), jednak zdecydowanie warto choć raz podczas wycieczki po Japonii przeznaczyć fundusz kolacyjny na taki uliczny posiłek!